piątek, 27 czerwca 2014

"Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda", czyli Philip K. Dick powraca




   Nareszcie! Doczekałem się ponownego wydania wszystkich opowiadań Philipa Dick'a! Na razie ukazał się to pierwszy z pięciu, o nim to będzie ten wpis, ale wszystko wskazuje na to, że wydany zostanie cały komplet. Dla takiego fana twórczości tego nietuzinkowego fantasty jest to okazja nie do przegapienia, by troszkę się pozachwycać.

   O książce: Znajduje się tu 25 opowiadań, powstałych w latach 1951-52, a więc z początków twórczości. Być może nie są one dopracowane tak, jak późniejsze opowiadania i powieści, ale z pewnością nie oznacza to, że są źle napisane! 
   To, co od razu rzuca się w oczy, to błyskawiczne usytuowanie czytelnika w centrum świata opisanego w opowiadaniu. Krótka forma naturalnie wymaga tego, ale tutaj wskakujemy do rzeczywistości często tak oddalonej od naszej, że można mieć wrażenie jakbyśmy rzeczywiście żyli w innym świecie. Od pierwszej strony opowiadania staje się dla czytelnika oczywiste, że istnieje wehikuł czasu, kolonie na Marsie lub wroga cywilizacja w układzie Proximy Centauri. Niemal natychmiast 'znamy od zawsze' bohaterów opowiadań, wskakujemy w środek ich życia, bez wstępów i zbędnych opisów. Wszystko to sprawia, że fabuła jest bardzo dynamiczna i pochłania bez reszty. 
   Philip K. Dick nigdy nie przejmował się tym, że opisane przez niego światy mogą wydać się 'przesadzone'. Ich funkcja jest jasna - stanowią tło dla historii, którą pisarz chce nam przekazać. Nie można pokazać niektórych rzeczy opisując świat rzeczywisty, czasem trzeba polecieć na asteroidę, inną planetę, wyskoczyć w przyszłość. Nie ma to jednak w żadnym wypadku znamion s-f typu Star Wars, co warto zapamiętać! Wiele osób nigdy nie sięgnie bowiem po Dick'a właśnie przez kojarzenie s-f z filmami akcji toczącymi się w kosmosie. Nie mylmy nigdy jednego z drugim!
   Opowiadania te często opisują paranoję opanowującą ludzkie umysły, utratę kontroli nad życiem czy uzależnienie od technologii (przypominam, że opowiadania były pisane ponad 60 lat temu, teraz to by Dick się chyba załamał widząc ludzi ze smartfonami...). Dla mnie jednak najbardziej zaskakujący jest zawsze pomysł Phila na zakończenie opowiadania, które nigdy nie łagodzi emocji zbudowanych przez fabułę, lecz podnosi je na zupełnie nowy wymiar, odwracając nasze mózgi na lewą stronę. 
   Nie mam w zwyczaju i tym razem także nie będę streszczać fabuły żadnego z opowiadań. Zamiast tego polecę kilka z nich, te które dla mnie wydały się najciekawsze czy też najbardziej zakręcone (a należy pamiętać, że sam Dick był przecież zakręcony jak ruski termos). Moje Top 3 z tego tomu opowiadań to odpowiednio: "Gdzie kryje się Wub" (nota bene od tego opowiadania wziął tytuł anglojęzyczny oryginał pierwszego tomu opowiadań, w Polsce wybrano na okładkę inny tytuł), " Wielki K", "Człowiek, który był zmienną" i "Niestrudzona żaba". Wyszło mi z tego Top 4, ale nie mogłem się zdecydować :P
   Nie ma co więcej pisać, zbiór jest świetny i polecam go każdemu miłośnikowi dobrej fantastyki, a także osobom, które po prostu lubią dobrą literaturę.

   Wydanie: Jak wszystkie nowe edycje książek Dicka z wydawnictwa Rebis, książka ma twardą oprawę (+), czytelną czcionkę (+) i okładkę, której nie trzeba się wstydzić (+). Ostatni plus może być dla niewtajemniczonych zagadką, ale wystarczy zobaczyć okładkę wcześniejszego wydania tego tomu (Prószyński i S-ka) z różowym misiem pluszowym i śrubokrętem, żeby docenić tą z rebisowską z grafiką Wojciecha Siudmaka. Należy się jeszcze jeden (+), wynikający z grubości książki (ponad 600 stron), a ja uwielbiam grube woluminy ;) Podsumowując książka wydana jest naprawdę bardzo ładnie.

   Cena: Tu troszkę gorzej, bo cena z okładki to 59,90 zł. Naturalnie nie jest to bardzo dużo jak na tak wydaną książkę, ale jednak boli w portfel. Na szczęście na Allegro udało mi się znaleźć sklep oferujący ją w znacznie niższej cenie i ostatecznie zapłaciłem za nią niecałe 40 zł.

  Ocena końcowa: Nie mam problemów z tym punktem 9,5/10, nie daję dychy, bo późniejsze opowiadania Dicka są jeszcze lepsze i muszę sobie zostawić coś na dalsze tomy :D

/K.

wtorek, 17 czerwca 2014

Kobyła od Ursuli - "Ziemiomorze"


   W ostatnich dniach wreszcie udało mi się zakończyć rozpoczętą dawno temu przygodę z Ziemiomorzem, światem stworzonym przez Ursulę K. LeGuin. Niby taki ze mnie wielbiciel fantastyki, a muszę przyznać, że nigdy jakoś się nie składało bym wyszedł poza "Czarnoksiężnika z Archipelagu", pierwszą książkę z całego cyklu. Tym lepiej się stało, że Prószyński i S-Ska zdecydowali się wydać wszystkie sześć części w jednym tomie.
   Zacznę od rzeczy, które mnie osobiście zawsze cieszą. Książka wydana jest bardzo ładnie. Skromna okładka pewnie nie przemówi do osób, które oczekują fantastyki w stylu "Gry o tron", ale ja jestem z niej zadowolony, ostatecznie nikt też nie wymaga krzykliwej okładki od "Władcy Pierścieni". Tomiszcze jest grube jak nieszczęście (ok.950 stron), ale dla mnie to też plus, bo uwielbiam grubawe książki, takie jak jednotomowe wydanie LOTR. Kiedy czytelnik pokonuje kolejne setki stron ma takie faje wrażenie, że mierzy się z czymś ponadprzeciętnym, epicką historią, której końca aż nie chce się dostrzec.
   W książkach Ursuli, w przeciwieństwie do niektórych wielkich dzieł fantasy, fantastyczne tło rzeczywiście pozostaje tylko tłem. Bohaterowie, chociaż żyją w baśniowym świecie, mierzą się z największymi problemami normalnych, współczesnych ludzi. Zaakceptowanie samego siebie, pokonanie własnych ambicji, strach przed śmiercią, potrzeba wolności, uciekanie od złego życia, poszukiwanie dobra i spokoju w świecie...  Życie bohaterów, chociaż obfitowało w wielkie czyny, ukazywane jest często jako proste i "codzienne". To wszystko sprawie, że o ile z Frodem nikt się nie może za bardzo identyfikować, tak z parą głównych bohaterów cyklu o Ziemiomorzu jak najbardziej.
   Standardowo, nie zamierzam zdradzać fabuły książek. Warto jednak odnotować, że poszczególne części cyklu powstawał od roku 1968 do roku 2001. Widać to w książkach, szczególnie jeśli chodzi o tempo akcji. Całość cyklu zamyka się w następujących częściach: "Czarnoksiężnik z Archipelagu", "Grobowce Atunanu", "Najdalszy brzeg", "Tehanu", "Inny wiatr" i "Opowieści z Ziemiomorza". Osobiście wyróżniłbym części pierwszą i trzecią jako najważniejsze fabularnie, a także najciekawsze i najbardziej (nie przepadam za tym słowem) epickie. 
   Przez całą serię poznajemy coraz to lepiej postać Geda, zwanego Krogulcem, a później również Tenar, jego późniejszej quasi-żony. W postaci Geda można dostrzec tą przysłowiową beczkę soli, którą każdy z nas musi zjeść. Poznajemy go jako młodzieńca z przerostem ambicji, gdy się z nim żegnamy jest staruszkiem zajmującym się kozami. Jednak wszystko pomiędzy tym początkiem a końcem zdaje się opowiadać o rozterkach i lękach niemal każdego człowieka.
   Całość jest długa, ale nikt przecież nie każe czytać wszystkich sześciu części na raz. Polecam z całego serca pierwszą część cyklu - "Czarnoksiężnika z Archipelagu", tak na dobry początek. Potem historia pewnie sama się już dalej potoczy. /K.