Dziś coś dla tych, których ciekawią tematy religijne. Wydawać by się mogło, że ciekawić powinny każdego, bo chyba każdy miał taki moment w życiu kiedy przystanął by zadać sobie pytanie o pochodzenie swojej natury, o tym co go może czekać po śmierci i czy w ogóle istnieje Coś co nas trzyma niejako w swych ramionach?
Jeśli ktoś odpowiedział już sobie na takie pytanie, pewnie czasami poszedł o krok dalej, zastanawiając się Czym lub Kim może być to nasze bóstwo, ta cała Wszechmoc?
Zacznijmy po kolei, za napisanie biografii Boga bierze się polski celebryta - Szymon Hołownia. I tak jak unikam książek autorstwa polskich gwiazdek i gwiazdeczek, tak temu autorowi zaufałam. Na zaufanie naturalnie musiał sobie zasłużyć i zasłużył, gdyż nie sprzedaje steku bzdur i swoich porno-opowieści o życiu (jak np. p. Felicjańska), ale na napisanie tej pozycji myślę, że poświęcił bardzo wiele czasu, zebrał cały ogrom materiałów, przygotował ją niczym pracę doktorską. To wszystko widać i z lekkim sercem można ją polecić jako książkę "popularnonaukową", pisząc naukową przesadzam, ale chcę podkreślić, że nie są to tak często spotykane gadaniny książkowe o Bożej miłości, miłosierdziu, że Jezus jest Panem, zaufaj i oddaj mu swoje życie. Coś takiego możemy odczytać jedynie między wierszami, w końcu autor jest osobą wierzącą, więc jednak stara się przekazać tą jasną stronę wiary.
Ale! Ale! Rodzaj książki, którą przeczytać może każdy od ateisty do głęboko wierzącego i którą każdy odczyta w inny sposób. Dla jednego będzie to pogłębienie wiedzy, dla innego powód do dyskusji, może ktoś bardziej rozumowo pojmie kwestie wiary... W każdym razie sądzę, że będzie czytana z zaciekawieniem. Hołownia zadaje pytania, które - jeśli choć trochę rozglądamy się po świecie i używamy nieco mózgu oraz zastanawiają nas religijne aspekty życia - zadawała sobie większość z nas. Czyli po prostu o początki Świata? O próbę opisania Boga, na ile jest on opisywalny, poznawalny? Czy w ogóle jest i jak to można udowodnić? Na co zdają się argumenty wszystkich ateistów i racjonalistów, którzy zawsze mają pewność, że ich opinie są logiczne, jakże często poparte naukowo i niepodważalne. Ze stron kipi aż nam od intelektualnych wywodów autora, nie jego własnych domyśleń, ale głęboko przemyślanych, doczytanych, zweryfikowanych.
Hołownia najpierw przygotowuje nas na samo spotkanie z Bogiem, które nastąpi w kolejnych rozdziałach. Szykuje grunt pod prawdziwe BUM! Kto czuje niedosyt po rozdziale, a nie wie gdzie szukać zaspokojenia, ma zawsze przedstawione kilka pozycji, opisanych w skrócie, mniej lub bardziej zachęcająco (duuużo lepsza rzecz nich sucha, nic nam nie mówiąca bibliografia na końcu).
Jedynym dla chrześcijan prawdziwym źródłem wiedzy o Bogu jest Biblia, jednak jak wiele tam wątków, których nie rozumiemy, jak wiele sytuacji, których można się uczepić, w końcu jak wiele krwi, gwałtów i rzezi na niewinnych ludziach? I na te pytania stara się znaleźć odpowiedź autor książki. Gdzie był Bóg w czasie wojen, czemu w Starym Testamencie jest przedstawiony w tak okrutny sposób, czemu jeśli jest wszechmocny nie mógł zrobić tego i tamtego? Dlaczego przyszedł na świat w ten sposób i w tym czasie?
Jak w ogóle wyglądał rozwój chrześcijaństwa, kim byli apostołowie i czy to, że żyli z Jezusem ułatwiło im Jego poznanie bardziej niż nam nie mogących go fizycznie zobaczyć?
Rolą biografii jest przytoczyć czytelnikowi jak najwięcej szczegółów z życia danej osoby, zbudować jej postać możliwie odwzorowując realia i dając pełen obraz osobowości bohatera. W tym przypadku jest inaczej, choć od szczegółów co niektórych może zaboleć głowa, to Hołownia nagle z rękawa nie wyciąga bożego asa z objawieniem. Daje nam, a raczej podaje na tacy informacje, których tak naprawdę gdzieś tam w swoim życiu powinniśmy szukać sami. Pokazuje, że to czego ludzie się dziś boją, czyli myśleć, wątpić, zadawać pytania - jest rzeczą ludzką i naturalną. Tylko, że z tymi pytaniami nic więcej nie robią. Wystrzeliwują w niebo oczekując, że odpowiedź spadnie wraz z najbliższym deszczem.
Co mnie osobiście urzekło? Język, w jakim Hołownia pisze, wydaje się być wyszukany, czuć w nim inteligencję autora, a z drugiej strony czyta się lekko i przyjemnie. Rozdziały kończą się szybko, czasami układając nam coś w myślach, a czasami robiąc totalny zamęt. Moim zdaniem książka fantastycznie zaplanowana. I co najważniejsze, powiedzmy, że na wstępie zadajemy sobie pytanie o istnienie Boga, jak Go odnaleźć, czytamy, czytamy... poznajemy, wdajemy się w szczegóły, rozwiewamy wątpliwości, pytamy, odpowiadamy, znowu pytamy, książka się kończy a my zostajemy z tym samym. Są i pozostaną pytania, na które jednoznacznej odpowiedzi nie otrzymamy, możemy jedynie pogłębiać wiedzę i poszerzać horyzonty w czym doskonale pomoże ta pozycja.
"[...] całe gadanie o Bogu niewarte jest funta kłaków, bo On i tak nam się wymknie. Odetchnę tym samym powietrzem co apostołowie. Zrozumiem (na chwilę), że zamiast próbować Go gonić, ciekawiej jest pozwolić się poprowadzić.
Bo tylko On zna odpowiedź na pytanie - że znów zacytuję Kreefta - czy śmierć jest bramą, czy dziurą, czy życie jest przypadkiem, czy tańcem. " /Sz. Hołownia "Bóg - życie i twórczość"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz