środa, 29 stycznia 2014

Afryka trek - Sonia i Alexandre Poussin

Kolejna książka podróżnicza, którą polecam i znowu - Afryka. Czemu tak? Nie wiem. Być może najbardziej wytrwali wędrowcy wybierają Afrykę, jako miejsce, które pozwala być lub stać się typowym podróżnikiem. Miejsce na świecie, w którym wszystko ma inny porządek, zupełnie nie europejski czy amerykański. A chwilami można odnieść wrażenie, że właściwie nie istnieje tam żaden porządek.
Po raz kolejny zapraszam Was do Afryki i po raz kolejny będziemy burzyć wizję kreowaną nam przez media. 

Sonia i Alexandre Poussin
"Afryka Trek - od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro" tom 1
"Afryka Trek - od Kilimandżaro do Jeziora Tyberiadzkiego" tom 2
Tak więc, przed Wami przepiękne dwa tomy o Afryce - 3 lata - 11 krajów - 14000 km PIESZO(!) a więc w grę nie wchodzi przemieszczanie się niczym innym niż o własnych nogach. Książka gigant i nie chodzi o ilość stron (chociaż przed nami 2 tomy po około 650 str.), to piesza harówka, pielgrzymka z prawdziwego zdarzenia. 

Pogodne małżeństwo - Sonia i Alexandre Poussin, pakują plecaki, trochę jak na długi wyjazd w Bieszczady, bo bagaż musi być możliwie najlżejszy, skracanie szczoteczki do zębów i 1 para ubrań - to jedne ze sposobów na odciążenie. W trakcie wędrówki jednak kilogramów będzie przybywać i będą to najcenniejsze kilogramy pod słońcem (dosłownie!). 
Wyruszają w podróż śladami pierwszego człowieka. Pasjonujące opowieści o kulturze i życiu codziennym mieszkańców Afryki, przeplatają wzruszające sceny i rozmowy między nimi samymi, jak i napotkanymi ludźmi. Wędrówka tej pary ukazuje złożoność problemów, z którymi borykają się rdzenni mieszkańcy Czarnego Lądu, ich specyficzną mentalność, ale i radość, ogrom radości, który w sobie noszą pomimo wszystkiego co złe dzieje się wokół nich. 
Alexandre i Sonia pomimo burz piaskowych, bólu mięśni, choroby, nieludzkiego upału, pragnienia, mroźnych nocy, dzikich zwierząt, które sieją postrach w okolicznych miasteczkach, kroczą wytrwale do celu, choćby z ogonkiem w postaci wojskowej eskorty.
Z otwartymi ramionami wychodzą na przeciw ludzi, ponoszą ryzyko, bo przecież jedni z nich mogą okazać się wspaniałomyślni, zaprosić ich do swoich domostw i ugościć jak królewską parę, ale mogą też rzucić się na nich z pięściami i chcieć bez skrupułów zadźgać na drodze.
Prowadzą czasami zabawne, a innym razem bardzo poważne rozmowy o problemach życia codziennego, o AIDS i innych chorobach, o dzieciach, relacjach rodzinnych, gospodarce i polityce. Treści zawartych w tej książce nie można po prostu przytoczyć w paru zdaniach, ją się czyta, chłonie i przeżywa. 

Uczynię teraz uczynię coś skandalicznego, przytoczę - uwaga - ostatni akapit książki:
"Co za piękne miejsce, by się zatrzymać i by coś zacząć! Słowami, które tak dobrze pasują do naszych afrykańskich gospodarzy: biedni, cisi, zasmuceni, spragnieni, miłosierni, czyści, sprawiedliwi, prześladowani, ale błogosławieni! Czasami pozbawieni radości, bo życie jest ciężkie, ale nigdy nie  pogrążeni w rozpaczy. Co za lekcja! Przypominamy sobie słowa przyjaciela wypowiedziane przed wyjazdem: "Będziecie wędrować do Przylądka Dobrej Nadziei do Góry Błogosławieństw i, dotarłszy na miejsce zdacie sobie sprawę, że być może pierwszym błogosławieństwem jest mieć nadzieję...". Nazywa się Oliwier Human. Miał rację. Jesteśmy mali, spełnieni. Ecce Homo."

Pozwoliłam sobie na ten cytat, bo zakończenie i tak Was zaskoczy i wzruszy. 
Gwarantuję, że po przeczytaniu chce się więcej! I rzadko się tak zdarza, ale w tym przypadku więcej otrzymamy:
- 9 filmików z wędrówki, tu 1wszy http://www.youtube.com/watch?v=vRIP5iwctkQ

I wiecie co jeszcze jest piękne...
Często jest tak, że czytamy jakąś książkę, ona nas urzeka, zachwyca, mamy wykreowany obraz człowieka, często pary, którym się zachwycamy, potem - po latach czasami, chcemy zobaczyć co u nich, co u naszego podróżnika... I tu można się zawieść, bo ktoś przestał podróżować, ktoś po kilku latach wspólnego życia i podróżowania już nagle nie potrzebuje tej drugiej osoby. 
Ta para przywraca wiarę w ludzi, w miłość, w sens podróży i pokazuje, że można wyciągnąć z życia naprawdę wiele, żyć radością i jeszcze się nią dzielić.

A to właśnie Państwo Poussin, ze swoimi małymi kopiami:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz