piątek, 10 stycznia 2014

Początki...

Początki zazwyczaj nie należą do najłatwiejszych, a plany i wizje jakie powstają w naszych myślach często mają się nijak do tego jak wszystko wychodzi w praktyce. Tak też jest z tym blogiem... Chciałam by wyglądał inaczej, jednak wykorzystując własne umiejętności i możliwości jakie daje mi ten kreator stron - powstało ot coś takiego.

Mam nadzieję, że Wam - zaglądającym tu regularnie, czyli pewnie moim znajomym, jak i Tobie przypadkowy podróżniku po wirtualnym świecie będzie dobrze się czytać nasze mniej lub bardziej znaczące wypociny.

Pierwszy wpis, jak wiele pierwszych rzeczy w naszym życiu chciałabym by był wyjątkowy. Dlatego poświęcam go dwóm najwspanialszym mężczyznom - o przepraszam - Mężczyznom w moim życiu.
(Pomyślałam tu, że kiedy już i o ile urodzi się syn, to dołączy do grona tych dwóch gentlemanów ;))

Zacznę od kogoś kogo od niedawna nie ma z nami, zakończył swoją ziemską wędrówkę. Teraz jednak jego obecności doświadczam w inny sposób, jest w moich myślach, w modlitwach, w moim sercu... w zachowaniach, które w jakiś sposób przeniosły się na mnie, w zwykłych przedmiotach, które mi o nim przypominają, w zapłakanych po nim oczach jego żony.
Mój najukochańszy Dziadek, Mężczyzna, dzięki któremu miałam piękne dzieciństwo, dzięki któremu mała dziewczynka stała się Kobietą, która zna swoją wartość, patrzy z radością na życie, wierzy... mniej lub bardziej w siebie, w drugiego człowieka, która przede wszystkim wyniosła z rodzinnego domu ogrom miłości, którą sama była (i jest) obdarzana.
Zawdzięczam mu niewyobrażalnie dużo, wspólny czas i taka zwykła, ludzka obecność w chwilach ważnych, smutnych, radosnych, wszystko to ma dla mnie wartość najwyższą. Coś czego nie można kupić, zdobyć, wyuczyć. Miłość i serdeczność, której miał niesamowicie wiele dla każdego.
Przewijają mi się przed oczyma i nieustannie powracają wspólne chwile, jego uśmiech, jego łzy, marudzenie, miliardy godzin pracy w ogrodzie, poranna gazetka, podwożenie na autobus i wyjeżdżanie w czasie burzy, kreślenie krzyża na czole przed egzaminem...
Jego ufność, modlitwy, proste codzienne życie, pokorne znoszenie choroby... Jest pięknym dowodem na to, że warto zawierzyć Komuś swoje życie, że warto żyć miłością i z miłością, po prostu być.
Chciałabym mieć tak dobre życie jakie Ty miałeś, by moje dzieci nauczyły się ode mnie tego wszystkiego czego Ty potrafiłeś mnie nauczyć. Dziękuję Ci za wszystko.

"Gwiazdy by ciemniej było
smutek by stale dreptał
oczy po prostu by kochać
choć z zamkniętymi oczami

wiara by czasem nie wierzyć
rozpacz by więcej wiedzieć
i jeszcze ból by nie myśleć
tylko z innymi przetrwać

koniec by nigdy nie kończyć
czas by utracić bliskich
łzy by chodziły parami
śmierć aby wszystko się stało
pomiędzy światem a nami"


A teraz pora na współautora bloga, choć ten wpis jest tylko mój, to zakładam, że będziemy prowadzić go razem, Drogi mój Mężu.

Tak, mój Mąż - najważniejszy Mężczyzna w moim życiu. Osobowość nieprawdopodobnie złożona, choć mówi się o mężczyznach że są prości i płytcy :)
Mężczyzna, którego czyny i słowa są szczere, który nigdy nie boi się być sobą, nie myśli co powiedzą inni. Mężczyzna, który potrafi przyznać się do błędu i go naprawić. Szalenie inteligentny i mądry facet, zaskakuje mnie swoją niepowszechnością, byciem nie na czasie... Nie ugania się za modą, sławą, dostrzega piękno chwili i wspólnego czasu.
Mężczyzna, na którego można liczyć, który jest odważny, ale ma wrażliwe wnętrze, który kocha najpełniej jak potrafi :)

Zachwycam się Twoją męskością, chce mieć z Tobą dzieci i spędzić z Tobą całe swoje życie. :)

"Napisałeś do mnie list serdeczny
przyniosłaś trzy jabłka z ogrodu
ciszę ukrytą w chlebie
zdziwiona myślę nieśmiało
że Bóg mnie kocha przez ciebie"

Tym wpisem rozpoczynam kolejną ścieżkę w swoim życiu.

Motyw wędrówki jest tym, który będzie przewijał się tu wielokrotnie, bo ostatecznie całe nasze życie jest wędrówką. /M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz